"Container" to poruszająca, drapieżna, bolesna, poetycka opowieść o transwestycie. Rolę głównego bohatera/bohaterki grają naprzemiennie kobieta i mężczyzna, co jeszcze potęguje wrażenie dychotomicznej płciowości.
Film eksperymentalny, pozbawiony akcji. Składa się z kolażu czarno-białych ujęć i chaotycznego monologu z offu.
Jego bohater/bohaterka cierpi na werbalizm, czyli przymus pozbawionej treści paplaniny. Opowiada nam o używanych kosmetykach, fascynacji celebrytami, o snach, fantazjach erotycznych itp. Monolog jest w...
nie dla każdego, a w zasadzie nie wiem dla kogo. sam chętnie zjeżdżałem filmy, w których forma przerasta treść, a to jest zarzut krytykantów wobec tej pozycji. ale wg mnie tak nie jest - psychodeliczna narracja, rozczlonkowanie tozsamosci glownej bohaterki (bohatera), chory i kaleki obraz, polaczony z polmrokiem,...
Z jednej strony konsekwentnie awangardowy.
Z drugiej - podobne rzeczy już w kinie były, że wspomnę o "Człowieku, który śpi" czy "Ja, ty, on, ona".
Ale właśnie - czy to że coś już było, ma od razu przekreślać film, który wykorzystuje stworzony przez kogoś język kina? Przecież awangarda ma poszerzać zasób środków...
Chaos, oszustwo, bełkot i wszechobecny syf - to słynny "Kontener". Co my ty mamy? Ano mamy
otyłego emo-bohatera, który od najmłodszych lat źle czuje się we własnym ciele i pragnie być
kobietą. Jak to dobrze być Azjatką. Np. taką Japonką, Tajka... a najlepiej młodym Tajem, zwanym
w szerszych kręgach Ladyboyem. A...