To z jednej strony pesymistyczny obraz naszego świata, z drugiej lekkie sugestie gdzie „pies jest pogrzebany”, ale raczej nie wiązał bym z nimi nadziei, że coś się poprawi.
Znakomita scena otwierająca film. Świetna scena z małpą, ciekawe cyklicznie powtarzane, aż do znudzenia wątki. „Bal manekinów” trwa w najlepsze. Rutyna w którą popadła nasza cywilizacja, nasze międzyludzkie relacje wyzbyte życia, zdominowane przez zachowania z pogranicza patologii dobrze nie wróżą nam na przyszłość. Zagubiliśmy się i czy zdołamy się opamiętać? No i na dodatek ta para, która próbuje zabawiać ludzi, a zupełnie się do tego nie nadaje. Może apatia tak zdominowała wszystko, że radość życia jest wartością już nieosiągalną. Może absurd tak nas zdominował, że to co ważne zagubiliśmy w chaosie naszego życia?
Małpka, w sposób kompletnie nienaturalny i niewygodny jest umocowana w laboratorium. Co chwila podrażniają ją elektrowstrząsy. Cierpi, coś czuje. A w tym samym czasie pracownica w laboratorium kompletnie bez emocji rozmawia przez telefon, nie zwracając najmniejszej uwagi na jęki zwierzęcia. Różnica w inteligencji jest ogromna, ale w odczuwaniu chyba jeszcze większa.
scena doskonale obrazuje upadek człowieka - fakt, niestety nie jest ona ani świetna, ani wyjątkowa - taki los dotyka miliony zwierząt każdego dnia, a wykorzystanie tej małpy w celu nakręcenia tej sceny skutecznie zniechęciło mnie do obejrzenia filmu. szkoda, że człowiek zatraca ostatnie pokłady empatii i coraz śmielej twierdzi, że jest na ziemi najważniejszy. a wystarczy zacząć patrzeć ciut dalej niż czubek własnego, ludzkiego nosa.
Małpa jest akurat z góry w dół CGI, więc możesz spać spokojnie. Scena jest absolutnie wyjątkowa i z pewnością świetna, ponieważ mówi dokładnie to samo co Ty, lecz bez płaczliwego zadęcia.